Są ludzie, którzy dobrowolnie i bez wynagrodzenia niosą pomoc, angażują się w pracę na rzecz osób i instytucji działających w różnych obszarach życia społecznego. Można ich spotkać między innymi w domach dziecka, hospicjach, domach pomocy społecznej, muzeach i schroniskach dla zwierząt czy tuż obok nas. Pracują w instytucjach publicznych, organizacjach pozarządowych, placówkach kultury, sportu i wielu innych. To wolontariusze.
Z okazji zbliżającego się Dnia Wolontariusza – Wolontariat Szkolny ogłasza konkurs dla uczniów klas 1 – 3 PSSP pt: „Pomagamy innym” , celem konkursu jest promocja małych gestów, które są wielkim darem dla potrzebujących małych i dużych.
Zapraszamy wszystkich do udziału w konkursie – narysuj, namaluj, wyklej – technika pracy dowolna, prace proszę podpisz na odwrocie: Imię, nazwisko, klasa i oddaj wychowawcy klasy do 30.11.2022r
W czwartek wolontariusze wraz z opiekunami udali się z misją pomocy do Fundacji Pomocy Humanitarnej Redemptoris Missio.
Będąc w Fundacji, po raz kolejny mogliśmy czynnie pomóc – pakując, segregując przez kilka godzin sprzęt medyczny, dla potrzebującym w dalekiej Afryce – mimo ciężkiej pracy atmosfera dawania pomocy aktywowała nas do działania, bo razem możemy więcej.
Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy pomagają nam realizować niezwykłe dzieło – niesienia pomocy potrzebującym.
11 lipca tego roku zaczęła się najlepsza przygoda w moim życiu. Razem z panią Jurkowską, małą Basią i Wiktorem wyruszyliśmy w długą i pełną przygód podróż do USA. Kolejny dzień spędziliśmy w drodze samochodem do Wisconsin, gdzie czekała na mnie moja amerykańska rodzinka: Holly, Scott, bliźniaczki: Josie i Hatti oraz Reese.To dzięki nim mogłam zobaczyć mnóstwo niesamowitych miejsc, spróbować tradycyjnego jedzenia, poznać cudownych ludzi i wiele amerykańskich tradycji.
A wszystko zaczęło się już parę dni po moim przylocie, gdy wyruszyliśmy razem na wycieczkę. Przejechaliśmy tysiące kilometrów i odwiedziliśmy trzy stany: Minnesotę, Dakotę Południową i Wyoming. A tam miałam szansę zobaczyć wiele niesamowitych miejsc. Zaczynając od Mall of America w Minnesocie, potem Badlands, Crazy Horse memorial i Mount Rushmore w Dakocie Południowej, kończąc na niesamowitym Yellowstone w Wyoming. Jednak to nie miejsca były najlepszą częścią wyjazdu (chociaż przyznam, że dawno nie widziałam czegoś tak niesamowitego) tylko ludzie i styl życia. Niesamowite jest to jak cudowne, otwarte osoby tam poznałam.
Kolejne pięć tygodni spędziliśmy już w Wisconsin, w małym miasteczku Niagara. Miałam szansę zobaczyć jak żyją moi rówieśnicy w Ameryce, jak spędzają wolny czas i wiele innych rzeczy. Miałam możliwość być na wyścigach samochodowych, bardzo popularnych u nich mud run oraz wybrać się na fair ( festyn, który nie raz widziałam w amerykańskich filmach/serialach). Dużo czasu spędzaliśmy nad wodą, kilka razy moja nowa rodzinka zabrała mnie na łódkę i płynęliśmy po rzece, na granicy Michigan i Wisconsin. W taki sposób często spędzają weekendy w lato.
Miło upłynął mi czas spędzony z panią Kasią, jej mężem Johnem i córeczką Basią. Byliśmy na wycieczce nad jeziorem, spróbowaliśmy raftingu i miałam okazję płynąć canoe. Jednego dnia John zabrał mnie i Wiktora na wycieczkę do Green Bay. Zwiedziliśmy tam stadion Packersów, kilka muzeów oraz piękny ogród botaniczny.
Dzień przed wylotem, dzięki uprzejmości pani Kasi, udało nam się też zwiedzić Chicago. Mimo że był to dzień pełen chodzenia i wieczorem już wszyscy mieliśmy dosyć to naprawdę było to niezapomniane przeżycie.
Niestety tą cudowną wycieczką zakończyła się moja przygoda i pobyt w USA. Na zawsze zapamiętam te cudowne chwile, które tam przeżyłam i ludzi, dzięki którym nie byłyby one tak piękne. Mam nadzieję, że będzie mi dane tam kiedyś wrócić, bo to zupełnie inny świat niż Europa.
Dzięki nawiązaniu współpracy z TVP3 Poznań uczniowie naszej szkoły, pod okiem profesjonalistów, będą nabywać kompetencji w tworzeniu materiałów filmowych w ramach grupy „Salezjańska Kamera”.
Preludium współpracy była wizyta młodzieży w dniach 11 i 12 października w Auli UAM, podczas transmisji Konkursu im. Henryka Wieniawskiego. Pracownicy telewizji opowiedzieli nam o kulisach produkcji tak dużego przedsięwzięcia, mieliśmy okazję zajrzeć m.in. do wozu transmisyjnego, biur, montażowni, charakteryzatorni.
Wspomagając Fundację Pomocy Humanitarnej „Redemptoris Missio”, Wolontariat szkolny zaprasza do akcji „Opatrunek na ratunek”
W surowych warunkach życia nietrudno o rany, oparzenia i urazy. Na liczne urazy narażone są zwłaszcza pracujące już od najmłodszych lat dzieci. Skaleczenia, otarcia czy oparzenia, to pamiątki po każdym dniu ciężkiej pracy. W tropiku plagą są także ugryzienia i ukłucia owadów.
Jeśli chcesz pomóc – przynieś podpisane (imię, nazwisko, klasa) opatrunki do pokoju nauczycielskiego do pani K.Czarneckiej, pani M.Matwijów lub pani A.Sierszyńskiej.
Rzeka mleka. Siostry Urszulanki Serca Jezusa pomagają dzieciom żyjącym ze swoimi rodzicami na wysypiskach śmieci w Tagaytay na Filipinach. Pomagają między innymi przez prowadzenie akcji RZEKA MLEKA, której celem jest zbieranie funduszy na zakup mleka w proszku dla głodujących dzieci. Kilogram mleka w proszku kosztuje 20 zł.
Szkolne koło PCK i Caritas pragną wesprzeć tę cenną inicjatywę w każdy pierwszy piątek miesiąca. Wyjątkowo w ten piątek, 22 października, zostanie przeprowadzona pierwsza zbiórka. Liczy się każda złotówka. Odmów sobie słodkiej przyjemności, a zaoszczędzone pieniądze przekaż potrzebującym.
Miło nam poinformować, że VI Ogólnopolska Olimpiada Pedagogiczna: edukacja-wychowanie-pomoc, także i w tym roku objęta została honorowym patronatem Ministra Edukacji i Nauki oraz honorowym patronatem Wielkopolskiego Kuratora Oświaty.
Rusza szósta edycja Ogólnopolskiej Olimpiady Pedagogicznej, której zakres tematyczny obejmuje zagadnienia z dziedziny edukacji, wychowania oraz strategii udzielania pomocy dzieciom lub osobom starszym. Skierowana jest dla uczniów szkół ponadpodstawowych zainteresowanych edukacją, wychowaniem i pomocą tym, którzy znaleźli się w trudnej/nietypowej sytuacji. Olimpiada składa się z III etapów: pierwszy etap – szkolny – polega na napisaniu testu z wiedzy pedagogicznej w oparciu o pozycje książkowe zamieszczone w Informatorze Olimpiady etap szkolny – 12 stycznia 2023 roku; drugi etap – polega na opisaniu indywidualnego przypadku dziecka lub osoby starszej, oraz zaproponowaniu strategii udzielenia pomocy; nadesłanie prac do 24 marca 2023 roku; trzeci etap – ma charakter rozmowy ze specjalistami na temat literatury wskazanej Informatorze Olimpiady, oraz nadesłanego przez uczestnika w II etapie studium indywidualnego przypadku; 2 czerwca 2023 roku.
Zgłoszenia uczestników do 22 grudnia 2022 roku (załącznik nr 1).
Organizator Publiczne Salezjańskie Liceum Ogólnokształcące w Poznaniu im. bł. Piątki Poznańskiej Opieka merytoryczna Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu – Wydział Studiów Edukacyjnych Nagroda Indeks Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu oraz nagrody Dziekana Wydziału Studiów Edukacyjnych
Moja niesamowita przygoda w USA rozpoczęła się już na początku września, gdy dowiedziałem się, że dzięki uprzejmości mojej szkoły oraz Pani Jurkowskiej i jej męża, mam możliwości wylecieć do Stanów Zjednoczonych na, aż 6 tygodni. Na początku było to dla mnie nie do wyobrażenia. Myśl, że już za niedługo będę w kraju, który każdy zna, z którego pochodzi wiele rzeczy, z którymi spotykamy się na co dzień i wreszcie w kraju, w którym marzyłem być. To było naprawdę wspaniałe. Cały okres przygotowań minął bardzo szybko, a z każdą rzeczą, która przypominała mi o wylocie, czułem jeszcze większe podekscytowanie. W końcu nadszedł czas rozmowy z Johnem, pierwszy kontakt z prawdziwym Amerykaninem, byłem zadowolony, że się rozumieliśmy i bardzo cieszyłem się na to co mnie czeka. W końcu przyszedł dzień wylotu, trochę niepewności przed nieznanym, ale i dużo podekscytowanie na poznanie innego świata. Lot do Monachium to tylko przedsmak prawdziwych emocji, lotnisko w Monachium to jak oddzielne miasto. Oddzielny system dróg, metro i centrum handlowe na prawdę robi wrażenie na niejednym podróżniku. Nasz lot z Poznania był opóźniony, więc po trochę ponad godzinie siedzenia mieliśmy okazję się rozruszać, bo wszędzie musieliśmy biec. Szczęśliwie zdążyliśmy, mimo dodatkowych kontroli bagażu. Na pokładzie powitał mnie pilot i już wtedy poczułem, że to tu wszystko się zaczyna, że przekraczam drzwi do niesamowitej przygody. Podróż takim ogromnym samolotem, tak daleko to nie małe przeżycie. Miałem miejsce przy oknie, więc mogłem zobaczyć Grenlandię oraz Zatokę Hudsona z lotu ptaka. Przed wylądowaniem krążyliśmy nad Chicago i czekaliśmy na dobrą pogodę, więc miałem okazję pozachwycać się pierwszymi różnicami między Stanami, a Europą. Drogi to pierwsze co zauważyłem, tam wszystko jest w kwadratach lub prostokątach. Nie ma rond czy skośnych dróg, a nie ma również reguły co do umiejscowienia domów. Można je znaleźć wszędzie, co było doskonale widać z góry. Pierwsze zaskoczenie spotkało mnie na lotnisku, rozmowa z ludźmi, którzy tam pracowali nie była tak stresująca jak myślałem, a oni byli milsi niż się spodziewałem. Później już było tylko lepiej. Mieszkałem u Johna, Pani Kasi i małej Basi wraz z dwójką cudownych psów, w domu blisko centrum miejscowości Niagara. Przeżyłem z nimi cudowne i niezapomniane chwile, a przebywanie tam to była czysta przyjemność. Każdego dnia wstawałem z uśmiechem na twarzy, bo wiedziałem, że na pewno spotka mnie coś ciekawego. Dzięki nim wiele rzeczy robiłem po raz pierwszy w życiu oraz mogłem zobaczyć ogrom przepięknych miejsc.
Pierwszy tydzień to był tydzień zachwytu, zauważałem każdą małą różnicę, dlatego też każdy nowy dzień to były nowe odkrycia. Dotyczyły one wszystkiego. Ludzie, jeśli nie mają zwierząt, nie posiadają nigdzie płotów, więc często jak jeździłem rowerem po okolicy widziałem sarny i jelenie jedzące trawę na czyimś podwórku. W sklepach obsługa sama pakuje zakupy do siatek, a produkty znacząco różnią się od tych znanych nam w Europie. Przede wszystkim ogromna ilość dań gotowych do spożycia, takich jak przygotowane już śniadanie w plastikowym pojemniku (krakersy, szynka i ser).
Wiele osób w USA pytało mnie, co najbardziej lubię w Stanach. Zawsze odpowiadałem, ludzi, auta i jedzenie. Ludzie Ameryce są bardzo mili, przyjacielscy i rozmowni. Nikt nie ma problemu rozmawiać z każdym. Nikt nie boi się zapytać o cokolwiek, a to co najbardziej zauważałem to, jak komuś się coś podoba to od razu o tym powie z uśmiechem na twarzy. Kwestia uśmiechu to też duże pozytywne zaskoczenie, każdy odpowiada uśmiechem na uśmiech, a bardzo wiele ludzi uśmiecha się do Ciebie bez powodu. Auta i jedzenie są po prostu większe i inne. Moim ulubionym jedzeniem były cheese curds, czyli kawałki sera zapiekane w panierce, a najlepszy samochód jakim miałem okazje jechać był Chevrolet Camaro z 1967 roku.
Zobaczyłem sporą część stanu Wisconsin oraz Upper Michigan. Kąpałem się w trzech z pięciu wielkich jezior, a na dodatek były to trzy największe. Moim zdaniem najlepsze jest jezioro Górne, krystalicznie czyste z wachlarzem różnorodnych plaż zapiera dech w piersiach. Poza tym pływanie w jeziorze Huron o wschodzie słońca było na prawdę niezwykłym przeżyciem. Zrobiłem to przy okazji, ponieważ byliśmy na wycieczce na Mackinac Island. Niezwykła wyspa na jeziorze Huron, gdzie nie ma samochodów, a ludzie poruszają się pieszo, konno lub na rowerach. Dodatkowo udało mi się zobaczyć kilka większych miast takich jak Milwaukee, Green Bay i Chicago, gdzie również przeżyłem niezapomniane chwile odkrywając inne oblicze Stanów. Ogromne drapacze chmur i pełno pędzących ludzi na ulicach to pierwsza rzecz jaką zauważyłem w Chicago.
Atrakcji miałem multum. Od tych bardzo niesamowitych do tych nadal niezwykłych. Miałem okazję być dwa razy na amerykańskim Fair w Escanabie, jest to taki festyn, na którym są wystawcy zwierząt, stoiska z jedzeniem oraz rollercostery. Poza takim rodzajem wydarzeń, byłem również ma największych na świecie targach i pokazach samolotowych w Oshkash, festiwalu muzyki country w Porterfield, Polskim festynie w Armstrong Creek, FNL, czyli uliczne koncerty w Waukesha, wyścigu samochodowym w głębokiej na 2 metry kałuży błota oraz wyścigu zmodyfikowanych traktorów ogrodowych. Dodatkowo próbowałem regionalnych atrakcji, takich jak tubing, czyli jazda na kole za łódką oraz floating, czyli spływ rzeką w oponie. Co do spływów to udało mi się przetrwać rafting 4 stopnia Pierre Gorges oraz kilka razy byłem na canouing, czyli łódka z siedzeniem i wiosłem jednostronnym. Przejechałem 85 kilometrową trasę rowerową w okolicy jezior i lasów. Brałem udział w dwóch biegach na 5 kilometrów, jeden udało mi się wygrać, a drugi ukończyłem na drugim miejscu. Oprócz takich atrakcji miałem też możliwość zobaczyć Stany od dzikiej strony, widziałem kilka wodospadów i przejechałem wiele leśnych ścieżek na rowerze. Miałem dużo radości jeżdżąc quadem oraz innym czterokołowcem po lesie. John nauczył mnie również strzelać z różnorakiej broni. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy i tak też było teraz. Nadszedł czas pożegnań z wieloma wspaniałymi ludźmi, których poznałem i których nigdy nie zapomnę. Po takich cudownych wakacjach pozostaje tylko uśmiech na twarzy i multum fantastycznych wspomnieć. Jestem wdzięczny całym sercem za te fenomenalne wakacje moich marzeń.
W szczególności chcę podziękować Pani Kasi Jurkowskiej oraz Johnowi za sprawienie, że ten czas w Stanach to były takie cudowne chwile.
Dziękuję również radzie pedagogicznej za danie mi tej możliwości przeżycia tak niesamowitej przygody, której nie zapomnę już do końca życia. Dziękuję!